sobota, 26 kwietnia 2014

I po świętach...

Hej!
Z racji minionej Wielkanocy postanowiłam wtrącić kilka słów na ten temat.
Niestety nie mogłam spędzić tych dni z rodziną w Polsce ponieważ... byłam w pracy.
Święta Wielkanocne nie są tu jakoś szczególnie obchodzone. Dla przeciętnego Francuza oznaczają one w praktyce 2 dni wolne od pracy i zakup słodyczy dla najmłodszych członków rodziny. W niedzielę wielkanocną dzieci poszukują czekoladowych niespodzianek w ogrodzie i zakątkach domu podczas gdy rodzice oddają się słodkiemu nieróbstwu lub nadrabianiu wszelkich zaległości w obowiązkach domowych czy służbowych.
Skąd wziął się zwyczaj polowania na smakołyki? Mówi się, że to skrzydlate dzwony udające się do Rzymu po błogosławieństwo papieża gubią je w drodze powrotnej- ku uciesze najmłodszych.
W miastach niekiedy organizuje się tzw. polowanie na jajka, gdzie zarówno dzieci jak i starsi poszukują czekoladowych dzwonków, jajek czy zajączków w pobliskich parkach i skwerach.
Po zakończonych łowach rodziny często udają się do restauracji by nacieszyć się specjałami świątecznymi. Podaje się im z reguły foie gras (najprościej mówiąc pasztet z gęsich bądź kaczych watróbek, serwowany zazwyczaj z konfiturą figową lub cebulowącebulową), kawior, indyka faszerowanego kasztanami, suszone ryby, ostrygi- w zależności od regionu.
Coraz popularniejsze stają się również krótkie wyjazdy ze znajomymi za miasto lub do niedalekich centrów agroturystyki.
Organizuje się wtedy wycieczki rowerowe lub wieczory przy grillu.
Z racji pracy jaką wykonuję, okres wielkanocny upłynął pod znakiem wzmożonej aktywności zawodowej. Należę bowiem do grupy osób, które świadcząc usługi turystyczne, na świętujących mogły tylko popatrzeć. Nie dane mi było niestety zobaczyć moich najbliższych ani odetchnąć w zaciszu domowych pieleszy. Praca z ludźmi nie należy do najłatwiejszych toteż wielokrotnie wracając do domu zmęczona fizycznie i psychicznie nie pałałam chęcią uczestniczenia w wieczornych ogniskach czy spędach znajomych odwiedzających rodzinne okolice. Tym bardziej, że już od wczesnych godzin porannych trzeba było służyć pomocą turystom. Mój los podzieliła spora część obcokrajowców zamieszkujących Francję, restauratorzy, właściciele ośrodków wypoczynkowych, pracownicy bureau de tabac, policjanci, lekarze oraz wielu wielu innych.
Krzątanie się po domu, męczące porządki, stanie godzinami nad piekarnikiem, czynności niegdyś przyprawiające o zawrót głowy i zniechęcające do świąt dziś napawają tęsknotą za rodzinnymi tradycjami. Nawet znienawidzona zimna, poświęcona kiełbasa z rana wydaje się być smakowita i pachnąca.
Cóż, francuskie Święta Wielkanocne zdecydowanie do moich ulubionych nie należą.
Mam nadzieję, że wasze upłynęły w ciepłej, rodzinnej atmosferze oraz pozwoliły wam nabrać sił i chęci by stawiać czoła trudnościom i obowiązkom codziennym.
Życzę wam udanego weekendu a sama zabieram się do wątku e.l.f.
Zoub!


2 komentarze:

  1. Dziękuję, za przemiły komentarz! :) Jest mi niezmiernie miło! Będę tutaj wpadał ;*! Cudowna jesteś :) http://www.slavko-p.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... Dziękuję Ci serdecznie :) Zapraszam jak najczęściej ;)
    Ja z kolei czekam na Twoje nowe outfity ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Thank you so much for your comment!
I hope I'll see you soon!
xo xo!

Merci pour tous les commentaires,
A bientôt!
bisous bisous!

Dziękuję za każdy komentarz,
Do zobaczenia wkrótce!
Buziaki!